Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000184
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Czwarte niebo
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Mariusz Sieniewicz,  
Data publikacji: 2003
- Znowu? A da pan spokój, panie Rybek. Idzie pan spać do domu - żachnął się Zygmunt.
Od dawna pan Rybek cierpiał na zwidy nocne i przeświadczenie, iż klątwa wisi nad uczelnią. Nie wiadomo dlaczego pan Rybek - jako jedyny - miał dostęp do świata upiorów akademickich. Prześladowały tylko jego. Dlatego pan Rybek chodził najczęściej przygaszony, struty i popruty wewnętrznie tymi nocnymi zmorami. Dałoby się z tego napisać scenariusz pajtonowskiego horroru. Bo a to słyszał, jak w dziekanacie zastęp sekretarek, siorbiąc kawę, pobrzękuje, wedle Rybkowych słów, "naręczem metalowych długopisów", a to w bibliotece rozchichotane studentki szeleszczą kartkami książek i gadają, która jakiemu poecie by dała, a to profesorowie, skryci za ścianą portierni, starczymi głosami recytują wiersze klasyków lub krzyczą wprost na pana Rybka, że nieuk i gamoń. Pan Rybek zakończył edukację na etapie wieczorowych kursów elektromechanicznych w czterdziestym dziewiątym, więc zakompleksiony przemykał nocą korytarzami uczelni, zapalając wszędzie światła i nasłuchując z napięciem. Nikt nie dawał mu wiary, a on chudł w oczach. Upiory starych profesorów uwzięły się na pana Rybka, szydziły z jego wykształcenia, pokracznej postury, nawet z samego nazwiska, układając do rymu zgrabne limeryki. W zeszycie uwag i sprawozdań notował pan Rybek skrzętnie wszystkie znaki świata nadprzyrodzonego , dokładnie przytaczał słowa duchów. Lecz szef zmienników wyrywał mu zaraz te kartki, miął w złości i zdegustowany krzyczał:
- A idźże pan, panie Rybek, pilnować zamków!