- We wszystko przyjdzie uwierzyć - mruknęła Milva. - Byliście w Dillingen, gdy się zaczęło?
- W okolicach - odrzekł wymijająco
krasnolud
. - Gdy doszły nas wieści o najeździe, byliśmy już w drodze ku miastu Brugge. Na gościńcu powstał straszny bajzel, czarno było od zbiegów, jedni wiali z południa na północ, drudzy odwrotnie. Zatarasowali gościniec, tedy utknęliśmy. A Nilfgaard, jak się pokazało, faktycznie był i za nami, i przed nami. Ci, którzy szli od Drieschot, musieli się rozdzielić. Widzi mi się, że duży konny zagon poszedł na północny wschód, ku miastu Brugge właśnie.
- Tedy Czarni są już na północ od Turlough. Wychodzi, że myśmy są w środku, między dwoma zagonami. W pustym.
|