Zabrała muszle do tornistra, schowała je w ogrodzie. Matka by nakrzyczała, że przynosi żydowskie rupiecie, tak jak krzyczała na ojca, kiedy wracał z polowania na żydowskim cmentarzu.
- Łazisz na ten kirchol i milicja cię znów złapie. Po co mi te króliki i kuropatwy, sam je
patrosz
- powtarzała za każdym razem, gdy ojciec przynosił ogłuszone zające i krwawiące ptaki.
Od kiedy zabrano mu broń - z pukawką obywatel będzie polował w środku Łodzi?!
|