Na Zabałkańskim Prospekcie weszliśmy do studenckiej stołówki, którą ojciec pamiętał jeszcze z czasów swoich studiów w Instytucie Technologicznym. Panowała tu wrzawa nie do opisania.
W trzech niedużych salach unosiły się kłęby dymu z papierosów, na podłodze chlupał
topniejący
błotnisty śnieg. Ale było ciepło. Przy dobrze napalonym piecu grzała się przemarznięta młodzież. Ci, co już zjedli, wybiegali na miasto, a ich miejsce przy stołach zajmowali inni, przynosząc nowe wiadomości, opowiadając to, co widzieli lub słyszeli.
Wymieniano nazwiska zabitych studentów. Wołano chórem: "Cześć im!" Wszyscy pomstowali na bezwzględne, bezlitosne zachowanie wojska.
|