Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000179
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Śmieszni kochankowie
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Mariusz Cieślik,  
Data publikacji: 2004
Albo sam Kuroń. Tak czy siak, dyskutowały o tym nawet dzieciaki z podstawówki. Te ze starszych klas, które oglądały dziennik i wiedziały, że istnieją Kuronie i Michniki, utrzymywane przez Amerykanów, co przesyłają im paczki z frykasami z peweksu. Ale mogło się zdarzyć, że nawet szkraby z drugiej-trzeciej klasy o politycznych gadały. Wiadomo, że dzieciaki powtarzają to, o czym mówi się w domu, a w Milęcinie mówi się o więzieniu. Każdy zna kogoś, kto tam pracuje, albo ma kogoś takiego w rodzinie.
W okolicy nazwy "Milęcin" używa się wymiennie ze słowem "więzienie". Pracuje w Milęcinie, wyszedł z Milęcina, odwiedził kogoś w Milęcinie, siedzi w Milęcinie. Zamiast mówić "wyrokowiec" niektórzy używają nawet określenia "chłopak z Milęcina". Są miejscowości, które zbudowano przy węzłach kolejowych i gdzie najważniejszym miejscem jest dworzec. Milęcin wygląda, jakby zbudowano go przy więziennym murze. Doskonale widać to z okien samochodu. Przejeżdżający ze zdumieniem dostrzegają w centrum miasta mur ustawiony dokładnie w poprzek przelotowej trasy. Droga załamuje się pod kątem prostym i dalej prowadzi wzdłuż ogrodzenia, by niespodziewanie opuścić teren zabudowany, o czym informuje stosowna biało-czarna tablica.
Milęcin oglądany okiem podróżnego sprawia wrażenie prawie tak egzotyczne jak miasta pokazywane w filmach krajoznawczych, na przykład na Discovery Channel. Patrzy się na niego z podobnym niedowierzaniem i ciekawością jak na miejscowość wyrąbaną w środku tajgi, obok kopalni, dajmy na to, niklu. Trudno uwierzyć, że są tam jakieś domy, place, podwórka, urzędy, przedszkola, szkoły. Że mieszkają tam jacyś ludzie. Aby przekonać się, jak jest naprawdę, trzeba by się na chwilę zatrzymać. Ale nikt nie za