Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123048
Tytuł:
Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.
Źródło: Senność
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit_proza
Autorzy: Wojciech Kuczok,  
Data publikacji: 2009
zupełnie niechcący pakował się na linię ognia między rodzicami (ale o nich sza), panicznie boi się znaleźć na polu bitwy między małżonkami; Róża mówi do tego pana za kierownicą, żeby się nie martwił, nie ma zamiaru zasypiać, w tym czasie wkłada do kieszeni Roberta wizytówkę z napisaną na odwrocie magiczną komendą "Zadzwoń"; Pan Mąż nie wierzy własnym oczom, a to dość niebezpieczne, kiedy jest się kierowcą, postanawia więc skupić się na prowadzeniu, już on sobie z nią pogada w drodze powrotnej.
Na dźwięk nadjeżdżającego samochodu przed domem Roberta już się formuje powitalny komitecik , kobiety domowe wyszły na przedproże i niemal synchronicznie wsparły się pod boki; dla Teściowej to gest naturalny, pozycja wyjściowa do ogarniania zjawisk ziemskiego padołu, wsparta pod boki Teściowa wyraża na co dzień dezaprobatę wobec tego, jak się sprawy mają (co dzień od świtu wsparta pod boki wysłuchuje, jak ojciec dobrodziej na swojej częstotliwości uczula na częstotliwość świętokradztw, niemoralnych postępków, polakożertsw i żydłaczych rozpanoszeń, które się dokonują w ojczyźnie gorejącej, Teściowa wsparta pod boki i kiwająca głową codziennie od świtu słucha i zgadza się, że orzeł piastowski cierniową ma teraz koronę, Teściowa czeka na instrukcje, jakimi sposobami wspierać można walkę o ratunek dla deprawowanego i rozgrabianego kraju, jak dotąd chodzi wyłącznie o wsparcie finansowe dla ojca dobrodzieja, który także w imieniu Teściowej, jak i wszystkich przyjaciół radyjka zbiera środki, by bronić krzyża przed pogaństwem), sprawy się mają tak, że jej córka, a tego co-on-sobie-w-ogóle-wyobraża Żona odchodzi od zmysłów; do pracy przestał przychodzić, znika na całe dnie i nie czuje się nawet zobowiązany do tego, żeby łaskawie poinformować rodzinę, gdzie się wybiera, kiedy ma zamiar wrócić, taka niesubordynacja wprowadza dysharmonię w stosunki rodzinne, Teściowa oczywiście rozumie, że Robert przeżywa trudny okres, chętnie z nim sobie porozmawia, ale jeśli Robert ma zamiar doprowadzać jej córkę do załamania nerwowego, to ona czuje się w obowiązku interweniować; szczęście, że Teść o niczym nie wie, ostatnio ma swoje kłopoty i lepiej go dodatkowo nie drażnić; Teściowa wsparta pod boki układa sobie w myślach przemówienie, ma do tego prawo, w końcu to jej dom, Robert musi się podporządkować zasadom życia rodzinnego, życia, dodajmy koniecznie: harmonijnego - układa sobie w myślach i natychmiast rozsypuje, bo przychodzi jej do głowy pomysł znacznie przebieglejszy. Robert żegna się z kimś tam w samochodzie i zmierza do domu krokiem pewnym, z miną absolutnie poczucia winy wyzbytą, och, jaki to z siebie zadowolony, a Żona ledwie oddech ze zdenerwowania łapie; Teściowa wie, jak mu zmącić nastrój, swego czasu była dyrektorką gimnazjum, lata praktyki uczyniły ją mistrzynią upupień, Roberta w tej sytuacji nie ma sensu karcić, należy go upupić, mówi więc w imieniu komitetu powitalnego głośno i wyraźnie, tak żeby smarkacza zasarkać w obecności tych tam, co go odwieźli, komitywę więc niejaką z nim tworzą, ktoś tam mu nawet macha ręką na pożegnanie przez opuszczoną szybę, nie widać wyraźnie, ale chyba kobieta, tym bardziej więc upupienia dokonać trzeba (głośno, wyraźnie):
- Oo, nareszcie wrócił nasz buntownik!