Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_p00002605506
Tytuł: Feudalizm z Internetem
Wydawca: Polityka - Spółdzielnia Pracy
Źródło: Polityka nr 2313
Kanał: #kanal_prasa_tygodnik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Małgorzata Kibiłda,  
Data publikacji: 2001-09-01
Tylko niespełna 6 tys. osób rocznie może zobaczyć Bhutan - malownicze królestwo w Himalajach, wciśnięte między Chiny i Indie. Co więcej, turysta musi zapłacić 250 dolarów dziennie, także by pokryć koszta ekipy sprzątaczy, która zbiera za nim każdy śmieć.
Nie możemy dopuścić, by turyści zadeptali nasz mały Bhutan - powtarza na każdym kroku lokalna administracja. Cudzoziemiec musi najpierw skontaktować się z bhutańskim biurem podróży i ustalić harmonogram pobytu: co chce zwiedzać, jak długo, gdzie mieszkać, co jadać. Dopiero wtedy, gdy organizator potwierdzi wykupienie pakietu świadczeń - trasy wycieczkowej, noclegów, transportu (tylko z miejscowym kierowcą i przewodnikiem) - nadchodzi wiadomość o promesie wizowej. Dzienna taryfa pobytowa wynosi wspomniane 250 dolarów od osoby w sezonie (wiosna i jesień) lub co najmniej 180 dolarów poza sezonem (śnieżna zima lub monsunowe lato).
To indyjskim saperom Bhutan zawdzięcza utwardzoną drogę z przygranicznego Phuentsholing do stolicy - Thimphu. Wcześniej te 170 km przemierzało się górskimi traktami niekiedy nawet tydzień. Dziś pokonanie tej trasy zajmuje mniej więcej 7 godzin, w zależności od kaprysów aury.