Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_1102000000012
Tytuł:
Wydawca: Świat Książki
Źródło: Oni
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_publ
Autorzy: Torańska Teresa,  
Data publikacji: 1985
Pierwszy był stosunek do Związku Radzieckiego i do ideologii komunistycznej. Stalin był raczej przekonany, że jestem przywiązany do ZSRR i ideologii. Drugie wynikało z oceny człowieka, czy potrafi coś zrobić, nie będzie pustym miejscem, ma jakąś sugestywną siłę oddziaływania na innych. O mnie ukształtował prawdopodobnie takie wyobrażenie, gdy byłem jeszcze w Kusznarenkowie. Wygłaszałem tam referaty polityczne, które z pewnością w tej czy innej formie wędrowały do Moskwy i docierały do Stalina.
Cały czas pozostawałem w kontakcie z Manuilskim, wtedy odpowiedzialnym w KC WKP(b) za sprawy zagraniczne. Kiedy więc w naszym środowisku powstała myśl utworzenia Polskiego Komitetu Narodowego, pojechałem razem z Manuilskim do Dymitrowa. Dymitrow przebył właśnie zapalenie płuc i mieszkał pod Moskwą. Po raz pierwszy miałem okazję porozmawiać z nim dłużej. Wypytywał o ludzi z nowego kierownictwa PPR-u, pytał, kto tam jest. Ja, prawdę mówiąc, nie bardzo wiedziałem, ale ponieważ on rzucał nazwiskiem Gomułki, więc powiedziałem mu, że z tego, co do mnie doszło, zasługuje on w pełni na zaufanie. Przedstawiłem mu też naszą inicjatywę zorganizowania komitetu, który by uosabiał polską myśl państwową i był zaczątkiem polskiej reprezentacji. Nie wiedzieliśmy wtedy, że w Polsce zamierzają powołać Krajową Radę Narodową i musieliśmy Polski Komitet Narodowy tworzyć z ludzi, którymi dysponowaliśmy w Moskwie. Dla nich przewidzieliśmy dziesięć miejsc, dla polonii amerykańskiej - dwa, londyńskiej - dwa, z Bliskiego Wschodu - jedno i dla Polaków z kraju - pięć miejsc. Wniosłem poprawkę: co najmniej pięciu, ale ją odrzucono. Większości zdawało się, że wszystko będzie szło równo i gładko, a wtedy logika nie gra roli, rolę gra arytmetyka, tu dziesięć, tam - pięć. Ja miałem proponować kandydatów z kraju, po uzgodnieniu z nimi. Wasilewskiej zależało na Oskarze Lange, którego znała jeszcze z czasów krakowskich. Lange, jak pani wie, przebywał wtedy w Stanach Zjednoczonych, był dosyć zaprzyjaźniony z Rooseveltem i musiało to u Sowietów budzić szereg wątpliwości. Stalin dosyć cierpko się o nim kiedyś wyraził i Wanda natychmiast zareagowała. Z taką reakcją rzadko się on spotykał, a może nawet wcale. Kiedy jednak przekonał się, że miał mylne o Oskarze wyobrażenie, przyznał Wandzie rację i wręcz powiedział jej: pomyliłem się. Była to rzecz, którą niełatwo było u Stalina osiągnąć.
Panu się udało?