Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000123
Tytuł:
Wydawca: Znak
Źródło: Opowieści galicyjskie
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Andrzej Stasiuk,  
Data publikacji: 1955
a. Albo raczej pokrzywy - one najprędzej zjawiają się w miejscach porzuconych przez ludzi. - Co tu było? - zapytał mnie mężczyzna. Miał plecak, w ręku mapę, a na szyi aparat fotograficzny. - Cerkiew - odpowiedziałem - I co się stało? - Nic. Zabrali ją do muzeum. - Całą? - Całą, ale po kawałku. Wszedł na udeptany placyk i rozejrzał się wokół, jakby szukał ścian i sklepienia. Potem wynalazł słoneczną plamę, obejmowała prezbiterium, i pstryknął prakticą. - Szkoda - powiedział. - Tak - odmruknąłem.
Wielekroć próbowałem siebie wyobrazić początek. Giacomo Casanova dogorywał na zamku w Dux. 30 tysięcy dońskich Kozaków maszerowało na Indie. Ludwik XVI, niczego jeszcze nie podejrzewając, konstruował swoje ostatnie kłódki i zamki. Te wszystkie daty są dokładnie ustalone, przestrzeń między nimi wypełniają opisy, jeżeli pozostały jakieś szczeliny, to zasklepiono je przemyślanymi hipotezami albo poezją. Lecz w tym wypadku data jest niepewna. Nigdzie jej nie odnotowano, jakby dwa istniejące tutaj kalendarze, gregoriański i juliański , znosiły się nawzajem, sytuując zdarzenia w bezprzymiotnikowym Czasie. Resztki pokruszonego gontu walają się w trawie. Tkwiące w nich gwoździe mają niespotykany dzisiaj, kwadratowy przekrój. Niewykluczone, że były kute, każdy z osobna, w jakiejś cygańskiej kuźni albo wprost na miejscu, w miarę jak przybijano poszycie. No więc ten bezprzymiotnikowy Czas jest kuszący. Potrzeba porządku, nazwy, skutku i przyczyny dotyczy również imaginacji. Z tego biorą się wszystkie zmyślone historie, w które z czasem zaczynamy wierzyć. Być może wyobraźnia i wiara nie mogą bez siebie istnieć, bo mają wspólną istotę - nie wymagają dowodu.
Najprawdopodobniej wszystko zaczęło się zimą. Wtedy jest najwięcej czasu, a transport stosunkowo łatwy. Jeżeli ówczesna granica lasów przebiegała podobnie do dzisiejszej, to najbliższe jodły znajdowały się kilometr dalej i wyżej. Trzeba było odnaleźć te najlepsze, grube, proste, rosnące w miejscach słonecznych. I potem ściąć. Gdy przyglądałem się pochyłym słupom stanowiącym nośny szkielet świątyni, ich grubość dawała pojęcie o potędze dawnego lasu. Niektóre drzewa użyte do budowy musiały mieć u