Dane tekstu dla wyniku: 80
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123586
Tytuł:
Wydawca: Wydawnictwo Super Nowa
Źródło: Metamorfozy
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Witold Jabłoński,  
Data publikacji: 2004
ej linii śląskich Piastów stanowisko. Potajemnie nakazałem stanowczo Dorenównie, iżby stawiając księciu kabałę, przepowiedziała dokładnie to samo. Pragnąłem tym samym odsunąć nieco ewentualne knowania Bolesława przeciwko Henrykowi Białemu w bliżej nieokreśloną przyszłość, nie spodziewając się przy tym, aby moje niezbyt prawdopodobne proroctwo ziściło się kiedykolwiek; Miało tak się stać jednak po latach, albowiem los, czy też opiekujący się mną demon, zakpił ze mnie, jak mi się nieraz zdarzało.
Podczas jednego z takich spotkań, na które, jak wiedziałem, księżna Jadwiga patrzyła krzywym okiem, mając mnie słusznie za rajfura nowej kochanicy małżonka, Rogatka zwrócił uwagę na mój kunsztowny pierścień z trupią czaszką otrzymany od wielkiego skarbnika zakonu w paryskiej twierdzy templariuszy. Kiedy pokazałem mu ukryty w nim misterny mechanizm i wyjaśniłem jego zastosowanie, zapłonął żądzą posiadania tak niezwykłego cacka, toteż zaproponował mi zamianę na pierścień ze wspaniałym niebieskawo-zielonym szmaragdem w odcieniu moich oczu. Zgodziłem się, acz z niechęcią, wiedząc, że władcy nie odmawia się spełniania podobnych kaprysów. Byłbym głupcem, zrażając go do siebie teraz, gdy zostałem dopuszczony do pańskich faworów, stając się książęcym zausznikiem. Pewnego dnia zapytał mnie nawet, czy nie zechciałbym uczestniczyć, jako zapewniający powodzenie mag, w którejś z łupieskich wypraw, mając oczywiście prawo do podziału łupów. Dziękując mu za ten kolejny przejaw łaskawości, opowiedziałem grecką anegdotę o poecie Archilochosie, którego Lacedemończycy wygnali z kraju, ponieważ w bitwie porzucił tarczę i uszedł z pola walki. Wspaniałych wojennych czynów, rzekłem, dokonuje się najlepiej ze zbójami, złodziejami i zadłużonymi frantami , nie zaś z kiwającymi się sennie nad księgą przy świetle oliwnego kaganka filozofami. W istocie byłoby rzeczą nader niefortunną, gdybym osobiście wplątał się w którąś z osławionych książęcych awantur; jeśli bowiem mistrz Ludwik łudził się początkowo, że zdoła odmienić prawdziwą naturę swego władcy, były to rzeczywiście jeno pobożne życzenia. Natura ciągnęła wilka do lasu. Chociaż rozbijanie garnków babom na targu dawno przestało być jego ulubioną rozrywką, pozostała mu jednak żądza nieskrępowanych uciech i nadal targały nim burzliwe namiętności. W takich chwilach zapominał zupełnie o powadze swego majestatu, tknięty jakby atakiem szaleństwa. Na czele zgrai łotrów, z obwieszoną klejnotami Sonką siedzącą w jego czułych objęciach na łęku siodła i przygrywającym im z boku Surianem, wyruszał w drogę bez żadnego pozornie celu i sensu. Nawiedzał głównie karczmy i burdele, lecz zdarzało mu się także podczas owych wypadów srodze gnębić własnych poddanych. Pod pozorem oskarżenia o współpracę ze Zbirami Skrwawionej Czaszki, których nie zdołał nigdy schwytać, mimo licznych wysiłków, rabował do cna przydrożne gospody, plądrował zasobne domostwa, a nawet zagrody bogatszych chłopów, palił wsie i oddawał swym żołdakom na rozpustę schwytane dziewki, skazywał na chłostę i zakuwał w dyby ludzi, którzy niczym nie zawinili, pozostawiając za sobą płacz i zgrzytanie zębów. Nie mogąc zemścić się na odrzucających go z pogardą krewniakach, karał za urojone zbrodnie Bogu ducha winnych plebejuszy. Każdą taką pańską włóczęgę oblewał nieszczęsny mistrz Ludwik szczerymi łzami bezsilnej rozpaczy, modląc się tylko w duchu, aby Opatrzność wynagrodziła cierpienia skrzywdzonym i poniżonym.
Podczas jednej z tych złą sławą otoczonych wędrówek bawił tydzień w położonym na ustroniu dworze w Dziewinie. Kiedy cała zgraja powróciła do Legnicy, Sonka powiadomiła mnie natychmiast, że Rogatka zamykał się tamże ze swymi najbardziej zaufanymi rycerzami na długie nocne rozmowy w sekretnych komnatach, do których nawet ona nie miała dostępu. Wystarczyło zresztą spojrzeć na jego zadowoloną z siebie minę, aby domyślić się, że planuje jakieś nowe łajdactwo. Książęca kochanica próbowała wydobyć zeń