Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000140
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Na lądach i morzach : opisy i opowiadania
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Zbigniew Kruszyński,  
Data publikacji: 1999
od krawężnika. Bliżej niż dziesięć metrów od przejścia dla pieszych. W zatoce dla autobusów. W obrębie przystanku. Na miejscu przekreślonym, zwanym też kopertą. Wzdłuż innego pojazdu, który nie jest rowerem albo też motocyklem, ale bez przyczepy. W obrębie znaku zakazu. W strefie. Z jednym kołem wychodzącym poza zaznaczony prostokąt. Przy wyjeździe z posesji, na zakręcie, blokując wytyczony żółtą linią dojazd. Parkowali jak chcieli, z pogwałceniem przepisów, łamiąc niekiedy kilka zakazów naraz.
Wychodziłem przed ósmą, ubrany do pogody. Niestety, bywało, zmieniała się nagle, bez uprzedzenia, jak wysoko w górach. Rano świeciło słońce, tak że zostawiałem zawieszoną na krześle przy biurku marynarkę, a już koło południa zbierały się chmury, najpierw niewinne, białe, a potem ciemniejące, jakby ktoś ryż przyprószył cynamonem. Wtedy wiedziałem już, bez zadzierania głowy, że spadnie deszcz, przelotny, ale dokuczliwy, kwaśny i brudny, wszędzie na asfalcie zostawiający tęczujące plamy. Trzeba było uważać, by nie zostać oblanym przez kierowców pędzących na złamanie karku, co nieraz mi się przytrafiało, mimo że z zasady bardziej interesuje mnie pojazd już zaparkowany. Przeczekiwałem deszcz na zadaszonych przystankach, wysepkach tramwajowych, w morzu błota, tramwaj przesuwał swój ociekający kadłub. Potem znów wychodziło słońce i znaki zakazu, przemyte, zyskiwały nowy blask.
Mój rewir obejmuje Rynek (łatwiejszy, pozbawiony ruchu kołowego teren), biegnące od niego uliczki o nazwach związanych z innymi zawodami, potem odchodząc Szewską w stronę mostów, Planty z idącymi wzdłuż alei parkingami, nabrzeże i niewielki skwer, gdzie zakaz nie dotyczy pierwszych piętnastu minut (łamany nagminnie przez interesantów podjeżdżających na tyły poczty, łudzących się, że załatwią sprawę przez kwadrans).