A więc nic mu nie powiedziała, nie dlatego tutaj przybył, że chciał wrócić do korzeni obojga rodziców. Wszystko to było takie dziwne. Ten George, o tak innym losie niż jego ojciec. W dodatku naukowiec... Dlaczego nie? Czy oczekiwałam, że zostanie stewardem albo portierem?
- A... czy matka żyje? - spytałam ostrożnie. Gdyby odpowiedź była twierdząca, kto wie, czy nie zdecydowałabym się na spotkanie z nią, by mi mogła wyjawić, dlaczego nie powiedziała George'owi, że jest synem Dennisa Muldowneya. W ten sposób odbierała byłemu mężowi już wszystko, stając po stronie tych, którzy pozbawili go prawa do obrony własnego imienia, czyniąc z niego na wpół
obłąkanego
mitomana i tchórzliwego mordercę. Być może dała wiarę temu, co pisały gazety, albo, nie chcąc dopuścić do siebie prawdy, zataiła ją także przed synem.
Pożegnaliśmy się z George'em Muldowneyem przed restauracją i ruszyliśmy piechotą w stronę hotelu, który mieścił się o parę ulic dalej.
|