Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_1302900000221
Tytuł: KOMENTARZ
Wydawca:
Źródło: Rzeczpospolita nr 263
Kanał: #kanal_prasa_dziennik
Typ: #typ_publ
Autorzy: KRZYSZTOF DAREWICZ,  
Data publikacji: 1997
KRZYSZTOF DAREWICZ
Gdy dwa tygodnie temu prezydent Chin Jiang Zemin lądował w Stanach Zjednoczonych, aby z prezydentem Billem Clintonem zapoczątkować nową erę "konstruktywnego partnerstwa", w Pekinie wydano komunikat o mającej się rozpocząć 9 listopada wizycie prezydenta Rosji Borysa Jelcyna w Chinach. Natomiast dzień po rozmowie z Jiangiem Clinton osobiście zadzwonił do Jelcyna i dzieląc się wrażeniami ze spotkania z chińskim prezydentem zapewnił "drogiego Borysa" o wielkim znaczeniu Rosji dla USA. Jiang zaś, już w Pekinie, utrwalał z Jelcynem "partnerstwo strategiczne", ale nie omieszkał , oczywiście, obszernie zrelacjonować swemu gościowi przebiegu spotkania z Clintonem. Przy okazji przypomniał wszem i wobec, że "partnerstwo strategiczne" z Moskwą nie jest wymierzone przeciwko jakiemukolwiek innemu państwu, czytaj: Stanom Zjednoczonym. Teraz należy się spodziewać, że tuż po powrocie do domu Jelcyn zadzwoni do Clintona, zda sprawozdanie z rozmów z Jiangiem i zapewni o wielkim znaczeniu USA dla Rosji.
Czasy się zmieniają, zimna wojna odchodzi w niepamięć. Ale geopolityczna gra w trójkąt toczy się między Waszyngtonem, Pekinem i Moskwą jak dawniej, a dwa ostatnie szczyty, amerykańsko-chiński i chińsko-rosyjski, są tego jaskrawym potwierdzeniem. "Jeśli nie chcecie z nami partnerstwa, to mamy w odwodzie Rosję" - dają sobie do zrozumienia Jiang i Clinton.