Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000137
Tytuł:
Wydawca: Książka i Wiedza
Źródło: Babie lato
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Halina Auderska,  
Data publikacji: 1974
Patrzę na niego, nie odpowiadam i dopiero w tu poru, kiedy Szóstak chłopaka rugnął, zrozumiał ja, że o mnie on pytał. Rozumiesz pan? O mnie. A żeby szczeniaka pokręciło!
Tamten ramionami ruszył, jakoś głupio roześmiał sia i wyleciał na dwór. A Deczko uspokaja, że nie ze złości on gadał, prosto nie zna mnie, toż nie był ja z nimi w obronie Wisły, nie wiem, co i gdzie komu przydarzyło sia. Nu, niby tak, nie był, nie wiem, może i naprawdę nie zgadnąć teraz, kto tu obcy, a kto swój, jeszcze z sieleckiego lasu? Tak że przyszło sia mościć od nowa, zapamiętywać obce twarze, uczyć różnych pogaduszek, takoż nowych słowieczek i przekleństw. A jak nowych, znaczy i ja już nie ten sam, i ja już stał czut'-czut' inszy. Bo dawniej człowiek wiedział, ile wie. I starczało. Dawniej było wiadomo, co moje. A co moje teraz? Nic. Chyba że tylko dawna obsługa moździerza. Niby tak, ale nie za tym żarła mnie skuka nad Oką. Dom? Nie ma. Jezioro? Nie ma. Maryna? I jest, i nie ma. Warszawa z drogowskazów? Nie ma, nie ma. Hrali, kłochtali: gieroj ty. Każdy tobie w Polsce w oczy będzie patrzył, życzenia twoje odgadnie. Nie ma gieroja. To co jest? I kto ja? Człowiek obcy. Słuchają, ale nie dowierzają, głowami kręcą. Raz kwiaty i samogon, a raz naśmieszka. Życzeń nikt nie odgaduje, skądże! Hor'ko? Nu tak, znowuż hor'ko.
Ta niby obcość mocno doskwierać stała. Pójdziem, bywało, z Deczką i Popławskim w niedzielę połazić po Ząbkach. Wiemy, że Lep już dziewczynę sobie w jednym domku zaklepawszy lata do niej, przechwala sia, nawet coś żre, choć wszystkim głodno. Nu, to i my próbowali wędkę zarzucić raz, drugi. Ale za pierwszym razem niebrzydka kobita - tak Lep tutejsze baby nazywał - owszem, rozmawiać z nami zaczęła, ale potem, zająknąwszy sia, mówi: