Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123358
Tytuł:
Wydawca: Czytelnik
Źródło: Chrystus z karabinem na ramieniu
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Ryszard Kapuściński ,  
Data publikacji: 2007
oment spokoju, chwilę oddechu, pozwalała choćby na krótko zdjąć z porządku obrad gabinetu stały punkt dotyczący uniwersytetu i przerwać nie kończące się dyskusje na temat: co zrobić z uczelnią? Otworzyć ją czy zamknąć? Zbombardować czy zostawić w spokoju? Są to sprawy istotne, jeżeli zważyć, że w wyniku manifestacji studenckich upadła połowa gabinetów boliwijskich. Żaden rząd nie może się utrzymać, jeżeli studentom uda się stworzyć antyrządowy sojusz z górnikami kopalń cyny lub z częścią armii.
Teraz rektor opowiada mi, jak wyglądało jego urzędowanie w czasie owej wojny bratobójczej. Nade wszystko starał się zachować spokój i powagę. Nie było to łatwe. Musiał chyłkiem wkradać się do gabinetu. Zamiast odsiadywać swoje za biurkiem, leżał godzinami pod biurkiem, bo kule świstały ze wszystkich stron. Biurko ma imponujące - ogromne, rzeźbione, z twardego, łękowego drzewa. Pokazuje, mi miejsca, w których pociski zagrzęzły w tym drzewie. Pokazuje i kiwa głową nad własnym, rektorskim losem. Nazywa się Oscar Prudencio, ma dopiero 34 lata i wykłada na wydziale stomatologii. Sympatyczny, bezpośredni, otwarty. Rektorem wybrali go studenci. Tutaj studenci decydują o wszystkim: kto będzie rektorem, kto będzie profesorem, ilu ludzi przyjąć na pierwszy rok studiów, jaki ma być program.
W dniach wojny rektor przestał przyjmować interesantów. Wejście do gabinetu zagrażało ich życiu. Leżąc pod biurkiem pisał odezwy wzywające do pokoju. Przyznaje, że odniosły niewielki skutek. Trzeba było czekać, aż odpłynie fala nienawiści, aż wrogowie zaczną się zastanawiać, aż przejrzą na oczy. Po obu stronach padło wiele ofiar.