Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000134
Tytuł:
Wydawca: Książnica
Źródło: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Michał Bielecki,  
Data publikacji: 1997
o mętne sugestie co do nie wyjaśnionej, zdaniem autora, roli agencji ochraniającej bank w Przywarach podczas wczorajszego napadu. Było to rozwinięcie tezy reportera radiowego. - Wyssane z palca bzdury - skrzywiłem się. - Prasa żyje z sensacji, więc jeżeli nie ma prawdziwych, reporterzy wymyślają je na poczekaniu, żeby utrzymać nakład. - Zgoda, ale takie historie pośrednio uderzają także w nasz bank! Ciekawe, kto za tym stoi? - Nie sądzę, żeby bank stanowił cel jakiegoś zmasowanego ataku mediów.
- Łatwo panu żartować, sprawa nie dotyczy pana bezpośrednio. To na mnie będą wieszać psy. Jako dyrektor jestem obarczony odpowiedzialnością za właściwy dobór pracowników i współpracowników... Nawiasem mówiąc, firma "Sejf" ma doskonałą opinię policji. Właśnie policja naraiła nam tych ochroniarzy... Może to wszystko jest częścią wewnętrznych rozgrywek w komendzie? - Czysta fantazja - usadziłem go. - Nie sądzę, żeby zarzuty pod adresem "Sejfu" mogły sprowadzić kłopoty na bank. Przecież sam pan powiedział, że agencja ma przyjaciół w policji. Myślę, że ten artykuł może mieć raczej nieprzyjemne konsekwencje dla redakcji. - Oby pan miał rację. Zaczynał mi działać na nerwy, ale właściwie należało przyznać mu rację: gdybym miał tyle do ukrycia co on, też dzieliłbym włos na czworo. Musiałem dać mu odczuć, że nie jestem człowiekiem lekceważącym zagrożenia. - Wie pan - powiedziałem wolno - zastanawiam się, czy w tej sytuacji nie powinniśmy trochę odczekać, aż oczyści się atmosfera. - No właśnie! - przytaknął Prochyra. - Umówiliśmy się w zupełnie innej sprawie, ale ten wczorajszy napad wywrócił wszystko do góry nogami. - Przyniosłem wprawdzie dokumenty, ale nie jestem pewny, czy pora jest odpowiednia. - Jak długo ta firma może się jeszcze utrzymać? - Obawiam się, że niedługo. Ale to przecież nie jest jedyne przedsiębiorstwo, któremu trzeba pomóc w godnym zejściu z tego świata. Głupio byłoby, gdyby panu zwaliła się na przykład jakaś kontrola akurat w czasie załatwiania tej sprawy. Nie ręczę za naszego prezesa.
- Kontrola jest w stanie sprawdzić tylko papiery. Jeżeli w papierach wszystko gra, nie ma punktu zaczepienia. - Dokumenty dotyczące tego przedsiębiorstwa są w idealnym porządku - zapewniłem. - Więc proszę je zostawić. Przeanalizuję je i jutro dam odpowiedź. Wyjąłem z aktówki skoroszyt i położyłem go na stole. - A jeśli idzie o prowizje i gratyfikacje... - Porozmawiamy o tym, kiedy zapoznam się z dokumentacją - uciął Prochyra. - Jutro o tej samej porze? Dyrektor zastanawiał się przez chwilę. - M