Dane tekstu dla wyniku: 6
Identyfikator tekstu: IJPPAN_2004000000048
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Widma w mieście Breslau
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Marek Krajewski,  
Data publikacji: 2005
– Kto tu zadaje pytania? – Mock podniósł głos, wzbudzając zainteresowanie przechodzącej obok blondynki w niebieskiej sukni.
– Nie widziałem, nie słyszałem – uśmiechnął się Ollenborg. – Pozwoli pan jednak, panie policmajster, że coś panu poradzę. Barba non facit philosophum*. Czemu pan tak na mnie patrzy? Że niby nie uczyłem się łaciny? Kiedyś w czasie rejsu do Afryki czytałem namiętnie Geflügelte Worte Bachmanna i znam to dzieło prawie na pamięć. Mock umilkł. Nie chciało mu się mówić. Dziś z trudem dobierał słowa. W zamyśleniu obserwował młodą blondynkę ubraną w długą niebieską suknię i woalkę. Kobieta ruszyła w stronę stołu, lecz nagle zmieniła kierunek, podeszła do sprzedawcy lodów i lemoniady i uśmiechnęła się do niego. Wysunęła przy tym długą kształtną szyję – ukrytą za wysokim koronkowym kołnierzykiem, przytrzymywanym przez stalki – pokrytą ciemnymi plamami przypominającymi łuski. Sprzedawca podał kobiecie lemoniadę bez kolejki. “Gdzie ja widziałem tę dziewczynę o chropowatej szyi? – zapytał Mock sam siebie. – Pewnie w jakimś burdelu – padła odpowiedź“. Mock po raz kolejny w swym nudnym życiu, rozdartym pomiędzy spisywaniem prostytutek, alkoholową maligną i nadludzkim wysiłkiem, by wciąż okazywać szacunek ojcu, zdał sobie sprawę, że w każdej kobiecie dostrzega ladacznicę. Nie to go jednak przeraziło. Był już przyzwyczajony do niewesołych myśli, do cynizmu nieco na pokaz, znał własne demony. Wystraszył się nagle swej przyszłości. Co zrobi, kiedy jego wierna dotąd żona wróci nocą do domu? W jej ustach kryje się alkoholowy oddech, w jej spojrzeniu czai się fałsz, w jej ciele drzemie syte spełnienie, na jej piersiach ślady namiętnych ugryzień. Co zrobi wtedy ten dzielny pogromca obojętnych prostytutek i wenerycznych alfonsów? Mock nie wiedział, jak się wtedy zachowa. O ileż byłoby lepiej, gdyby cały żeński ród składał się z ladacznic! Wtedy Mock nie byłby niczym zaskoczony.
Te niewesołe myśli przerwał mu wachmistrz Smolorz.