Dane tekstu dla wyniku: 37
Identyfikator tekstu: PWN_1102000000020
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Zatruta studnia : rzecz o władzy i wolności
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_publ
Autorzy: Edwin Bendyk,  
Data publikacji: 2002
zrostu PKB Stanów Zjednoczonych oznacza miliardy dolarów mniej na inwestycje i import. Wyparowują kolejne miejsca pracy. Statystyki są bezwzględne. W dniach 10-20 września na światowych giełdach "zniknęło" 3,5 biliona euro. Według danych Banku Światowego, inwestycje w krajach rozwijających się zmaleją z 240 do 160 miliardów dolarów. W efekcie kolejne 10 milionów (w samej Afryce trzy do pięciu milionów) ludzi znajdzie się poniżej progu ubóstwa, z głodu umrze o czterdzieści tysięcy dzieci więcej.
Znowu Inni próbują przekonywać, że zamach z 11 września to dramatyczny wyraz sprzeciwu wobec globalizacji, procesowi, któremu przewodzą Stany Zjednoczone. To prawda, odpowiadają przyjaciele Ameryki, że USA są najbardziej aktywne na światowych rynkach, promując gdzie się da wolność gospodarczą i McDonald'sa. Gdzie działa wolny rynek, jedni wzbogacają się, inni tracą. Nieprawdą jest, że tylko Ameryka, jedyne w tej chwili supermocarstwo, zarabia na globalizacji, narzucając wszystkim swoje reguły gry. Kto wie, czy Amerykanie nie ponoszą największych kosztów globalnych przemian gospodarczych i społecznych. Statystyki znowu są bezwzględne. Przeciętna płaca pracownicza zmalała w okresie od 1978 do 1998 roku o 3 procent. W tym samym okresie przeciętna stawka godzinowa dla mężczyzn obniżyła się o 13 procent. Przeciętna rodzina z klasy średniej pracowała w 1997 roku o 10,4 procent więcej niż osiemnaście lat wcześniej. Znacznie wzrósł rozziew między najbogatszymi a najbiedniejszymi grupami społeczeństwa. Warstwa średnia, której dobrobyt w latach dziewięćdziesiątych zbudowany był na papierach spółek giełdowych, pożegnała się z majątkiem po giełdowym krachu w roku 2000. Z dobrych czasów zostało tylko zadłużenie większości Amerykanów w bankach.
Obrońcy Ameryki