raliżowani drgawkami, łapczywie szukający powietrza, krążyły helikoptery stacji telewizyjnych na żywo transmitujących dantejskie sceny. Setki karetek z wyjącymi syrenami próbowało przedostać się na miejsce wydarzeń, a bezradna policja starała się choć trochę odblokować arterie. Chaos powiększali urzędnicy ze znajdujących się w pobliżu stacji wysokich urzędów państwowych, którzy zapragnęli wykazać się bohaterską postawą i pchali się na miejsce tragedii, skutecznie dezorganizując akcję ratunkową.
O 9:30 nadszedł pierwszy komunikat, że przyczyną zatrucia mógł być
sarin
, jednak straż pożarna zaprzeczyła. Okazało się, że w zestawie analitycznym wykorzystanym do zbadania próbek powietrza z miejsca katastrofy zabrakło wzorca dla tej substancji. Potwierdzenie tezy o sarinie nadeszło o 10:00 i dopiero wówczas poszkodowani zaczęli otrzymywać antidotum.
Na skutek ataku na tokijskie metro zmarło dwanaście osób, pięć tysięcy pięćset było hospitalizowanych, choć zdecydowana większość z nich nie odniosła groźniejszych obrażeń. Poważniej ucierpiało około pięćdziesięciu osób. Rachunek ten wyglądałby zapewne zupełnie inaczej, gdyby terroryści dysponowali sarinem lepszej jakości - wówczas liczba ofiar śmiertelnych mogłaby sięgnąć nawet setek osób.
|