Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000058
Tytuł:
Wydawca: Znak
Źródło: Orkiestra Klubu Pomocnych Serc czyli Monolog wodospad Jurka Owsiaka
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Bartłomiej Dobroczyński, Jerzy Owsiak,  
Data publikacji: 1999
ak nie jadłem. Po prostu coś wspaniałego. Był talerz krabów i rosyjski dziadek do orzechów do łamania tych krabów. Oni robili ryż, do tego wrzucali jakieś kalmary, warzywa - liście, miękkie, grube, puszyste, które przyrządzali po swojemu - i to wszystko smakowało. Wtedy spotkaliśmy ludzi, którzy naprawdę żyli na dżonkach i to co złowili, tych parę rybek - sprzedawali. Cały ich majątek, to był silnik do tej łodzi wart pięć dolarów. Gość go jakoś tam nogą zatykał, łokciem coś dopychał - i płynął.
Wietnam niesamowicie mnie zauroczył. Spodziewaliśmy się, że zobaczymy ponurą komunę w chałatach, a okazało się, że tam jest całkiem inaczej. Takie Hanoi tętni życiem: w każdej bramie jest jakiś interes. Tu ktoś sprzedaje bułki, tam ktoś sprzedaje buty, proszę ciebie, wszystko oczywiście: Caterpillar, Nike, jakieś inne znane firmy, a tak naprawdę to one są robione gdzieś, wiesz, za rogiem. Ale bardzo ładnie wyglądają. Wszędzie piękne dziewczyny. Dawniej Wietnamczycy, których pamiętałem jeszcze z Polski, to byli niezgrabni, kartoflaści ludzie, w szarych marynarkach i szarych spodniach, w półokrągłych milicyjnych butach z taką gumową podeszwą. A tu nagle ci ludzie się poubierali normalnie. Ruch na ulicy taki, że u nas godzina szczytu, to zapomnij: w ogóle nie ma tego klimatu jak tam. Do tego wszędzie są jeszcze ci ludzie z nosidłami, którzy coś tam sprzedają. W pewnym momencie wpada milicja i wszyscy nagle uciekają. Słychać gwizdki, ludzie biegną na wszystkie strony, a ty zostajesz z kapeluszem, który przed chwilą oglądałeś, i nie wiesz, co z nim zrobić. Potem się znowu robi spokój. Ty z tym kapeluszem idziesz dalej. Chcesz go oddać, ale nikt go od ciebie nie bierze. Dosyć powariowane sytuacje.
Byliśmy chyba jednymi z ostatnich, którzy oglądali nieboszczyka Ho Chi Minha leżącego w mauzoleum. To mauzoleum ogląda sześć osób na krzyż. Zaraz potem zabrali go stamtąd, bo mauzoleum było przeznaczone do remontu. I on tam już nie wróci, bo założą w nim McDonalda, albo coś w tym rodzaju. Jak tam poszliśmy, to najpierw odebrała nas jakaś kobieta i szła z nami. Potem przejął nas jakiś facet. My byliśmy w krótkich spodniach, więc już w ogóle wyłom, że pozwolili nam wejść. Jak tylko zaczęliśmy gad