Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123363
Tytuł:
Wydawca: Czytelnik
Źródło: Heban
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Ryszard Kapuściński,  
Data publikacji: 2004
o się to niemożliwe. Była pora modlitwy i korytarze zapełniali klęczący na swoich dywanikach, pochylający się rytmicznie mężczyźni. Korytarz był jedynym miejscem, w którym mogli się modlić. A i tak jazda pociągiem stwarzała problem liturgiczny: islam bowiem nakazuje wiernym, aby modlili się zwróceni w stronę Mekki, tymczasem nasz pociąg ciągle kluczył, skręcał i zmieniał kierunki, niebezpiecznie ustawiając się pod takimi kątami, że pobożni mogli czynić pokłony zwróceni tyłem do miejsc świętych.
Mimo że pociąg ciągle skręcał i lawirował, krajobraz był cały czas ten sam. Sahel: sucha, piaszczysta, jasnobrązowa, a czasem brunatna, rozpalona słońcem równina. Tu i tam, wyrastające ponad piasek i kamienie kępy suchej, ostrej, żółtej jak słoma trawy. Krzewy różowych berberysów i niebieskawych , wiotkich tamaryszków. Rzadkie, blade cienie rozsiewane po krzakach, trawach i ziemi przez rosnące tu wszędzie zwęźlone, kolczaste akacjowce. Cicho. Pusto. Drgające, białe powietrze upalnego dnia.
Na dużej stacji Tambakunda zepsuła się lokomotywa. Pękły jakieś zawory, a struga oleju ściekała po nasypie. Miejscowi chłopcy napełniali nim pospiesznie swoje butelki i puszki. Nic tu nie będzie zmarnowane. Jeżeli wysypie się ziarno - zbiorą je dokładnie, jeżeli pęknie garnek z wodą, każdy łyk będzie ocalony i wypity.