- Dziwny wieczór - rzekł Kękuś - deszcz pada z pogodnego nieba, ktoś chodzi w pustej przybudówce.
- Nigdy tam nie zaglądaliśmy. Po prostu szczury - mówił pułkownik-dyplomata. Polek nachylił się i jął szukać sprawcy potknięcia. Znalazł rychło blaszaną menażkę z przyschłymi resztkami jedzenia. Obok leżał ogarek świeczki przylepiony do deski. To nie były rzeczy Górali. Tu nocował albo
dniował
ktoś inny, ktoś nieznany, ktoś, kto czai się może gdzieś w załomie muru. Polek rzucił się gwałtownie w kierunku jasnej krechy drzwi, uderzając po drodze drabinę, która z hukiem obsunęła się ze ściany.
- Ktoś tu łazi, do cholery! - krzyknął wódz. - Strupel, jazda sprawdzić!
|