Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000089
Tytuł:
Wydawca: PIW
Źródło: Chleb rzucony umarłym
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Bogdan Wojdowski,  
Data publikacji: 1971
- Już się zaczyna - i spojrzał niechętnie na matkę. Murują, pilnują, szmuglują, tylko pomodlić się człowiek w spokoju nie może! Aś!
Długa drabina uniosła się wysoko, jak we śnie. Rozkołysana zatoczyła łuk w powietrzu i zanim wsparta została o mur, już Kiepełe piął się po szczeblach do góry, za nim - Aron Jajeczny. Kiepełe szybko zdjął bluzę i przykrył uważnie ostre drzazgi szkła rozsypane u samej krawędzi, na trwałe zalane cementem. Z okien pierwszego piętra widać było złamany daszek czapki, kolorowy szalik na gołej szyi, a wyżej koszulę wyłażącą ze spodni. Tymczasem wybiegać poczęli zewsząd tragarze i w pustej uliczce rozległy się ich krótkie, zduszone okrzyki. Z przeciwnej strony szli kupcy z workami mąki, soli. Wlokąc ciężary po bruku, zgięci, oglądali się z obawą na boki, porzucali towar pod murem i biegli z powrotem. Stacho Żeleźniak zaciął konia i odjechał pustym wozem. "Jazda, droga wolna! jazda, jazda!" Rozstawione daleko wzdłuż muru grupy wyrostków "na świecy" nagliły kupców wołając, młynkując ramionami. Stojący wysoko tragarze z rąk do rąk po szczeblach drabiny podawali sobie worki żywności aż na sam dół; paru stało na chodniku, w bramie, chwytając ciężary czule i ostrożnie. Od szczytu muru miarowe postękiwanie niosło się ponad ich głowami, ramionami zastygłymi w wysiłku na niebie - i cichło, ginęło w głębi kamienicy.
Na pierwszy gwizd oddalonej "świecy" odezwały się inne, bliższe, jedna drugiej posyłając ostrzeżenie. Już tragarze rzucali sobie w ramiona ostatnie worki, już długa drabina sunęła na ich barkach w głąb podwórza .