Edward miał zawsze dobre serce i chętnie pomagał innym. Jego usłużność często nie osiągała celu, ale liczą się intencje.
W korpusie chłopcy obdarzeni dobrym słuchem i głosem śpiewali w chórze
cerkiewnym
, za co otrzymywali na śniadanie dodatkową bułkę. Było to zachęcające, ponieważ mieli wilcze apetyty po intensywnych ćwiczeniach wojskowych.
Młodszy od Edwarda Kocik był mały, chudy i wiecznie głodny. Miał absolutny słuch i talent muzyczny, ale żadnego głosu. Edward zaprotegował go jednak u dyrektora chóru, który uwierzył na słowo i nie skontrolował wokalnych umiejętności Kocika. Prawda wyszła na jaw po kilku dniach i razem ze sromotnie wyrzuconym Kocikiem o mało nie wyleciał Edward.
|