ciąg miał wjechać wprawdzie za chwilę, ale o tej porze towarzystwo, które przesiadywało w tym lokalu, było na tyle nieciekawe, że nie zdecydowała się na telefon. Kiedy jednak zapowiedziano postój, przemogła się i poszła zadzwonić do Warszawy. Może wspólnie z rodzicami coś wymyślą. Może podadzą jej jakiś adres w Poznaniu, gdzie będzie mogła przenocować, a potem ktoś pomoże jej przekroczyć granicę. Myślała też o tym, że w domu poza rodzicami nie ma nikogo. Helena na pewno się ukryła. Stach też...
Barman był nieco zdziwiony, gdy ją zobaczył, ale niczego nie komentował. Bez słowa postawił telefon na kontuarze i zajął się
podpitym
jegomościem żądającym piwa. Nie zwracała uwagi na to, co dzieje się dookoła. Wsłuchiwała się tylko w telefonistkę, którą było słychać jak z zaświatów, a potem w anemiczny sygnał wywoływania.
Po chwili usłyszała "Halo" swojej matki. Głos uwiązł w gardle. Zachrypiała coś niezrozumiale, w końcu jęknęła "Mamo, mamo, to ja!!". Zdrętwiała na dźwięk swego głosu. Mówiła po polsku w samym sercu Rzeszy.
|