Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3202000000082
Tytuł:
Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN
Źródło: Polska sztuka ludowa
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_nd
Autorzy: Aleksander Jackowski,  
Data publikacji: 1974
połowie XIX w. nastąpiły szybkie zmiany, także w domu i jego wyposażeniu. Na wieś dotarło żelazo, szkło, kolorowy papier, bibuła. Zamożnym gospodarzom - jak wiemy - nie wystarczała już jedna izba, chałupa się powiększyła o izbę biała, reprezentacyjna, odpowiednik mieszczańskiego salonu. Do niej zapraszano gości, księdza, krewnych z miasta. Miała świadczyć o zamożności i talentach gospodyni.
Pojawił się też duży piec chlebowy. Coraz mniej było chałup dymnych. Następował coraz większy rozdział między warstwa zamożnych kmieci a biedota. Artyści i pisarze, tacy jak Stanisław Wyspiański, Włodzimierz Tetmajer, Lucjan Rydel, fascynowali się wsią kolorowa, barwna, piękna, wsią zamożna. Etnografowie, miłośnicy sztuki, penetrowali wieś, przyczyniając się do tego, że jej realny obraz w naszych oczach mijał się z rzeczywistością. Ta książka też zwraca uwagę na piękno, które z reguły widzimy w asyście dostatku. Dekoracje izb występowały zarówno w domach bogatych, jak i biedniejszych, ponieważ od wprowadzenia pieca niemal każdy mógł sobie pozwolić na przystrój izby, choćby wycinanka, jedlina z bibułka. Ale niech to nas nie myli w odbiorze prawdy chłopskiego losu. Była znacznie bardziej złożona, często gorzka, nie mająca nic wspólnego ze świętem. Prawda biedy. Nie wolno o niej zapominać, także w tej książce. Dlatego proszę - zwróćcie Państwo uwagę na relację Stefanii Różewicz, matki poety. Z jego książki Matka odchodzi, i oczywiście za jego zgodą, zaczerpnąłem ten opis wsi początku wieku. Wsi biednej, typowej, w której nie każdy mógł mieć kaflowy piec i galerię świętych obrazów, malowane wotum w kościele czy kapliczkę przy domu. Nie każdy miał nawet piec chlebowy. Wróćmy po tej dygresji do opisu wnętrza chałupy. Oto piec, nierzadko duży, wysoki, ustawiony w kacie, przy wejściu, zajmujący do ćwierci powierzchni izby. Na palenisku gotowano, w głębi głównego otworu wypiekano chleb. Piec miał rożne wnęki, schowki, ozdobne gzymsy, murki. W dolnej wnęce, przy podłodze, suszono drewno na rozpałkę, niekiedy trzymano kurczęta lub króliki. W zakamarkach przechowywano potrawy, by nie ostygły, na drążkach przylegających do ścian suszono odzież. Na piecu polegiwali starcy, miejsc do spania mogło być nawet kilka. Niektóre piece ogrzewały także biała izbę. Talent i wyobraźnia chłopa-zduna przejawiała się zarówno w celowej konstrukcji pieca, jak i jego kształcie. Był on bowiem w wielu przypadkach ozdoba izby, popisem "małej architektury", pozwalający nam myśleć o sztuce współczesnej, rzeźbie przestrzennej. Ale i tam, gdzie jego kształt nie zwracał uwagi widza, ciekawa mogła być jego dekoracja. Tak np. na Powiślu Dąbrowskim piece zdobiono polichromia, podobnie jak ściany.
Zdecydowaną przewagę funkcji estetycznych nad użytkowymi widzimy w piecach kaflowych, umieszczanych w białej izbie. Kafle, zwłaszcza malowane, zdobione, były kosztowne. Podkreślały urodę domu, ale także wskazywały na pozycję społeczna i majątkowa właściciela. W pracowniach garncarskich powstawały piece nie tylko użytkowe, ale będące swoista galeria malarstwa świeckiego. Kaflarze mieli swoje ulubione tematy: krakowscy - sceny rodzajowe, żartobliwe; pokuccy - dragonów, karety; rzeszowscy - ilustr