- Chodźmy! - powiedział Malecki.
Żołnierz niemiecki
wartujący
w bramie przynaglał wychodzących do pośpiechu. Za chwilę Malecki i Irena znaleźli się na ulicy.
Irena nie znała tych stron, przystanęła więc zdezorientowana. Malecki pociągnął ją za sobą w kierunku Franciszkańskiej. Nieliczni przechodnie przemykali tędy wzdłuż kamienic. Wystrzały padały teraz pojedyncze i dalej. Środkiem jezdni posuwało się wolno wojskowe, odkryte auto. Z jego stopni młody oficer donośnym głosem wydawał rozkazy żołnierzom zgrupowanym koło karuzeli.
|